Opowiadanie erotyczne - Bez zobowiązań

Opowiadanie erotyczne - Bez zobowiązań
18-12-2020

- Zajęte?

 

Pytanie padło, gdy siedziałam przy barze, kończąc właśnie drugi kieliszek wina. Miał być tylko jeden, ale oczekiwanie się przedłużało, Jurek się spóźniał, i to dość mocno. Korki o tej porze potrafiły dać się mocno we znaki, nie denerwowałam się więc, ale niecierpliwiłam  - na pewno. Na szczęście wino dawali tu dobre.
 

- Jasne, proszę.
 

Odpowiedziałam bez wahania i bez patrzenia nawet. W hotelowych barach notorycznie ktoś się przysiada, stawia drinki i czaruje, mając ochotę na niezobowiązujący numerek. Czasem... czasem nie mam nic przeciwko, ale dzisiaj czekałam na Jurka i jedyny numerek, jaki wchodził w grę, to z nim. Ale głos należał do kobiety, nie do jakiegoś namolnego amanta. Pewnie też nie miała ochoty siedzieć w pojedynkę i oganiać się od facetów. Zamówiła białe, wypiła duży łyk i westchnęła z zadowoleniem.
 

- Naprawdę tego potrzebowałam – westchnęła ponownie.
- Męczący dzień? - zapytałam, trochę z uprzejmości, trochę też dla zabicia czasu.
- Strasznie – pokręciła głową – Klient, który sam nie wie, czego chce i jego żona, która wie, ale lepiej od niego. Ciężko było ich ogarnąć.
- Ale się udało?
- Ale się udało – uśmiechnęła się, wznosząc kieliszek w toaście.

Upiłam łyczek.

- Przepraszam, pewnie zawracam głowę.
- Ani trochę.
 

Nie kłamałam. Przyzwyczaiłam się do niezobowiązujących pogaduszek, kilka dni w tygodniu jestem w trasie po Polsce. A takie wieczory jak dziś, gdy mam szansę spotkać się z Jerzym, zdarzają się naprawdę rzadko.

- Ela – wyciągnęła dłoń – Albo Elka, jak wolisz.
- Sylwia – podałam swoją – Albo Sylwia, jak wolisz.
 

Sącząc wino rozmawiałyśmy o pracy i klientach. Obie miałyśmy sporo historyjek o ludzkiej głupocie. Ja z fashion, ona z hydrauliki czegoś, naprawdę nie wiem czego. Skończyłyśmy wino, zamówiłyśmy po następnym kieliszku. Zaczęło się robić coraz weselej i swobodniej. W zasadzie to dziwnie swobodnie... Ela, albo Elka, mocno gestykulowała. Machała rękami, stukała w blat, waliła się dłonią w kolano, śmiejąc się przy tym zaraźliwie głośno. A czasem kładła rękę na moim kolanie albo udzie, nachylała się, opowiadając coś ściszonym głosem. Trochę jakby zbyt poufale, ale może mi się tylko tak wydawało...
 

Jedną z historyjek przerwał dźwięk telefonu. Rzuciłam okiem, westchnęłam.

- Wszystko w porządku?
- Tak, tak – odpowiedziałam z roztargnieniem – Czekam na... kogoś. I jeszcze trochę poczekam. Spóźnia się.
- Rozumiem – uśmiechnęła się - Bez obaw, nie będę się narzucać, jak tylko przyjdzie – znikam.
- To raczej my znikniemy – teraz z kolei ja się uśmiechnęłam – Od razu w jego pokoju.
- Aaaaaaa... to takie „czekanie”?
- Właśnie takie.
- Mąż, chłopak, narzeczony? Czekaj, nie – nachyliła się, znowu kładąc dłoń na moim udzie - Zbyt się cieszysz. Ktoś... inny?
 

Kiwnęłam głową. Mąż był w domu. Ja byłam tu. Jurek niedługo też miał być tu.   Ale nie miałam zamiaru się  z niczego tłumaczyć. Ela chyba zresztą nie oczekiwała wyjaśnień. I nie zabierała dłoni z mojej nogi. Ruszała nią delikatnie, gładząc samymi koniuszkami palców. Popatrzyłam na jej dłoń, potem w oczy. Oblizała wargi, uniosła pytająco brwi. Cholera. Otworzyłam usta, żeby coś powiedzieć i w tym momencie zdałam sobie sprawę, że... nie powiem. Może to przez wino, może przez kilka dni nieustannego podniecenia na myśl o spotkaniu z Jurkiem. Jakie to ma znaczenie? Miała dłoń ciepłą, delikatną, jednoznacznie wędrującą po moim udzie. Miłą.
 

- Mój jest w delegacji – powiedziała spokojnie – Większość czasu. Też lubię... innych ludzi.
- Jeszcze zdążysz spotkać jakiegoś miłego faceta – zażartowałam, rzucając okiem na zegar nad barem.
- Czasem facetów, czasem... – odpowiedziała, pochylając się w moją stronę. Dłoń przesunęła się wyżej, lekko ścisnęła udo. Jej usta znalazły się przy samym moim uchu, szepnęły cicho, spokojnie - … nie facetów.
 

A później musnęła ucho wargami, subtelnie, delikatnie. Przymknęłam oczy, czując niespodziewany dreszcz przyjemności przechodzący przez całe ciało. A potem usta pojawiły się z drugiej strony. Jerzy najpierw pocałował mnie w kark, a dopiero później spostrzegł, jak blisko siedzi Ela i gdzie trzyma dłoń. Oczy otworzyły mu się szeroko, usta jeszcze szerzej.
 

- Cześć, Jerzy jestem.
- Albo Jurek – powiedziałam i parsknęłyśmy obie śmiechem.
- No tak. Zameldowałem się już. Chcecie jeszcze posiedzieć, czy idziemy na górę?
 

Pytanie przez chwilę wisiało w powietrzu. Ela wypiła resztkę wina, odstawiła kieliszek na bar. Przesunęła dłonią po moim udzie, drugą kładąc na Jurkowym. Ten zamrugał, spojrzał na mnie, na Elkę, na to, gdzie leżały jej dłonie.
 

- Idę – powiedziała Ela, całując mnie w policzek – Stęskniliście się pewnie za sobą.
- Możesz... zostać z nami... przecież – odpowiedziałam, czerwieniąc się nagle.
- A nie idziecie na górę? - zapytała z wesołą iskierką w oczach.
- A nie idziemy na górę? - powtórzył Jerzy, wciąż nie do końca wiedząc co się właściwie dzieje.
- No... - westchnęłam głęboko, powoli wypuszczając powietrze – Idziemy.
 

I poszliśmy. Ja – zdenerwowana. Jerzy – z twarzą, na której szok i niedowierzanie mieszały się z pożądaniem i radością. Ela – chwyciła każde z nas pod ramię i z uśmiechem zapytała o numer pokoju. Tam, z tym samym uśmiechem, stanęła przede mną. Serce biło mi jak oszalałe, ale równie mocno pulsowało coś między nogami. Byłam już na sto procent pewna, że tego właśnie chciałam. Jego i jej. Ela zbliżyła się tak mocno, że opierała się o mnie. Pocałowała mnie. Usta miała miękkie, słodkie, pachnące winem. Pocałunek też był miękki, delikatny. Przynajmniej z początku, bo z każdą chwilą stawał się coraz bardziej gorący i namiętny. I zupełnie inny niż te, które dzieliłam z Jerzym. On zaś usiadł na fotelu i wpatrywał się w nas jak urzeczony. Wsunęłam palce we włosy Eli, przyciągnęłam ją mocniej do siebie. Poczułam, jak jej dłoń wędruje po moim udzie, jak przechodzi na biodro i wślizguje się pod bluzkę. Gładzi po brzuchu, wysyłając dreszczyk aż do mojej cipki, a później obejmuje biust, ściska go. Jurek westchnął głośno, poprawił się w fotelu, a ja wyobraziłam sobie jego penisa, na pewno teraz sterczącego i nabrzmiałego z podniecenia. Im więcej o nim myślałam, tym mocniej całowałam Elę. Jej dłoń była teraz z przodu, rozpinała mi guziki spodni. Luźne, ześlizgnęły się od razu na ziemię. Ela położyła rękę na mojej pupie, wodziła palcami po brzegu majtek, a potem przyciągnęła mocno do sobie, przycisnęła, chwytając za pośladek wręcz po męsku, stanowczo. Też ją objęłam, dłoń sama znalazła zamek sukienki i powoli rozsunęła go. Pierwszy raz dotykałam skóry kobiety w ten sposób - tak intymny i erotyczny. Nasze języki kręciły się wokół siebie, usta ssały, smakowały nawzajem. Nie przerywając pocałunku powoli znalazłyśmy się na łóżku, klęcząc naprzeciw siebie, obejmując.
 

- Nie spodziewałam się, że ten wieczór tak się skończy – szepnęłam.
- Jeszcze się nie skończył – odpowiedziała z uśmiechem, obsypując pocałunkami moją twarz, oczy, szyję.
- Dobrze... - mruknęłam, do reszty zsuwając z niej sukienkę.
 

Jerzy, nie odrywając od nas wzroku, rozebrał się, zostając w samych slipkach. Obserwował nas pożądliwie, masując nabrzmiałe krocze. Nie wołałyśmy go do siebie. Jeszcze nie. Za chwilę. Ela rozpięła mój stanik, cały czas całując kark, szyję. Gdy jej dłonie objęły moje nagie piersi, oboje z Jurkiem westchnęliśmy głośno. A później zbliżyła usta do sutka, polizała lekko koniuszkiem języka, chwyciła go w usta i zaczęła ssać.
 

- Chodź do nas – powiedziałam głosem nabrzmiałym z podniecenia.
 

W jednej sekundzie klęczał obok, ściskając moją drugą pierś. Całowali mnie oboje. Jerzy w usta, zachłannie, głęboko, namiętnie. Ela ssała sutek z równą zachłannością i niesamowitą wprawą. Wzięłam jego dłoń i położyłam na piersi Eli, a potem rozpięłam jej biustonosz. Spojrzeliśmy na siebie z Jerzym, pocałowaliśmy się, a potem każde z nas zsunęło jedno ramiączko stanika, każde położyło rękę na jej piersi. Była miękka, ciepła, dłoń sama chciała się na niej zacisnąć, pieścić. Spojrzeliśmy na siebie jeszcze raz, znowu jednocześnie nachylając się do jej piersi. Oboje ściskaliśmy je, pieściliśmy dłońmi, całowaliśmy. Sutki miała ciemne, z długimi, sterczącymi brodawkami. Twarde, ale fascynująco delikatne pod językiem.
 

Teraz brakowało mi tylko jednego.

- Wyjmiesz go?
- Mhmmmm – dodała Ela, z napięciem wpatrując się w krok Jurka.
 

Zsunął slipki, a twardy kutas wyskoczył spod nich jak na sprężynie. Ujęłam go w dłonie. Wyrywał się cały, pulsował. Pchnęłam Jerzego lekko na łóżko i uklękłyśmy z Elą z obu jego boków. Pocałowałyśmy się, obie kładąc dłonie na penisie, ruszając lekko, bez pośpiechu. Uśmiechnęłyśmy się do siebie, skinęłyśmy głowami w milczącym porozumieniu i zniżyłyśmy nad członkiem Jurka. Lizałyśmy teraz trochę siebie, trochę jego główkę, mocno czerwoną, błyszczącą od śliny. Na zmianę brałyśmy go w usta. Jedna łykała kutasa, druga w tym czasie pieściła i lizała jądra. Poczułam dłoń Jurka, wędrującą po łydce, udzie, zmierzającą tam, gdzie najbardziej jej teraz potrzebowałam. Prosto do mojej cipki. Wsunął we mnie palce, w tym samym czasie wchodząc w Elę. Obie jęknęłyśmy równocześnie i wpiłyśmy się w siebie ustami. Dwa palce wsuwały się i wysuwały z mojej cipki, miarowo, głęboko. Trzeci naciskał na łechtaczkę, teraz już tak rozpaloną i podnieconą, że orgazm czaił się już na progu. Zbyt wcześnie. Uklęknęłam między jego udami, wzięłam znowu do ust, na zmianę liżąc jego kutasa i całując się z Elą, pieszcząc jej piersi, ssąc sutki. Usiadła Jerzemu na twarzy, zwrócona w moją stronę. Przymknęła oczy, pozwalając mu pieścić się językiem i pieprzyć palcami. Zafascynowana patrzyłam jak wije się pod jego ustami, jak jęczy głośno. Przyciągnęła mnie do siebie, pocałowała.
 

- Chcę cię – wydyszała, wsuwając dłoń między moje nogi.

Łechtaczka zatrzęsła się z rozkoszy, czując dotyk jej wąskich palców

- Boże, ja też – odpowiedziałam, z trudem składając słowa.
 

Runęłyśmy na łóżko, najpierw splecione językami, później z głową między swoimi udami. Najpierw poczułam jej palce, rozdzielające wargi, otaczające łechtaczkę ze wszystkich stron, krążące. A później przyszedł język, miękki, delikatny, ale stanowczy. Zaczęła lizać i pomyślałam, że nic nie może być lepszego, niż dotyk jej ust. Pomyliłam się, i to cholera jak się pomyliłam, bo wtedy właśnie wszedł we mnie Jurek. Czekałam na niego, czekałam już od wielu dni aż mnie zerżnie, wypieprzy. Nie przewidziałam, że w tym czasie ktoś inny - tym bardziej kobieta, będzie lizać mnie po cipce. Ruszał się powoli, rozpędzając dopiero, rozpychając moją śliską szparkę. Język Eli nie przestawał, wibrował na łechtaczce, lizał ją całą. Nie mogłam się powstrzymać, musiałam spróbować jak to smakuje. A smakowało zaskakująco dobrze, słodko. Włożyłam w nią język, czując jak do ust ścieka mi sok z cipki. Potem polizałam łechtaczkę, z niepewnością, która minęła gdy tylko usłyszałam głęboki, długi jęk Eli. Jej guziczek stwardniał w moich ustach, wyprężył się. Odruchowo ścisnęłam go wargami, jak małego penisa, wessałam do środka. Zaczęła ruszać biodrami, mocniej nabijając się na mój język, wpychając go w siebie. Jerzy też przyśpieszał, dysząc ciężko. Czułam, że jest na skraju. Wszyscy byliśmy. On strzelił pierwszy, zalewając mnie falą spermy, wypełniając całą. Ela przyssała się do mojej cipki i popchnęła na krawędź, aż wyprężyłam się cała, dosłownie trzęsłam się przed dobrą minutę, z jej językiem na łechtaczce i wciąż jeszcze lekko sztywnym kutasem Jerzego w środku. Opadłam potem, bez sił prawie, ale za to prosto między nogi przez chwilę zaniedbanej Elki. I zrobiłam jej to samo co ona mi, lizałam jej cipkę, aż zaczęła krzyczeć. Jej uda zacisnęły się na mojej głowie a ja lizałam nadal i jeszcze i jeszcze.... Aż wreszcie obie nie miałyśmy sił na nic innego, jak tylko paść na łóżko, wtulone w siebie i w Jerzego, i po prostu zasnąć.

Powrót